Zdjęcia, które publikujemy obok, nie pozostawiają złudzeń. - Ci "rzekomi obrońcy krzyża" są podporządkowani polityce Jarosława Kaczyńskiego - twierdzi socjolog dr Jacek Kucharczyk.
Walka o krzyż przed Pałacem Prezydenckim trwa w najlepsze. Obrońcy zostali wprawdzie odsunięci od krzyża, ale wciąż pikietują kilka metrów dalej. Jedną z osób trzymających dzień i noc wartę od wielu tygodni jest Joanna Burzyńska (52 l.), z zawodu monter mechanizmów precyzyjnych i zegarowych. Cała Polska miała okazję przyjrzeć się jej 3 sierpnia, kiedy funkcjonariusze BOR wyprowadzali ją siłą spod krzyża, do którego przywiązała się biało-czerwoną wstęgą. Później wielokroć wygłaszała płomienne mowy, przedstawiała się jako obrończyni wszelkich krzyży.
Tę szczupłą kobietę w okularach, z siwymi włosami związanymi w cienką kitkę odnaleźliśmy bez problemu na zdjęciach z wieczoru wyborczego prezesa PiS. Nie można było tam wejść ot tak sobie, obowiązywały zaproszenia. Widocznie pani Burzyńska na nie zasłużyła, bo stała w pierwszym szeregu. "Joanna spod krzyża", jak sama siebie nazywa, nie jest jedyną osobą z wieczoru wyborczego prezesa PiS, która pikietuje teraz przed Pałacem.
W tłumie gości, którzy pojawili się 4 lipca w Hotelu Europejskim na zaproszenie Jarosława Kaczyńskiego, jest też nieznany nam z imienia i nazwiska starszy mężczyzna. Kilka dni temu zniknął z Krakowskiego Przedmieścia, ale wcześniej, co potwierdzają także policjanci, pojawiał się tam bardzo często.
Czyżby obecność tych dwojga na Krakowskim Przedmieściu była przypadkiem? - To należy wykluczyć. Szef PiS po przegranych wyborach robi co może, by uprzykrzyć prezydenturę Komorowskiemu, czego najlepszym przykładem są właśnie te manifestacje rzekomych "obrońców krzyż" - tłumaczy dr Jacek Kucharczyk, szef Instytutu Spraw Publicznych.